Może by tak pojechać do Afryki i zostać skamieliną?

Po jednym z ubiegłotygodniowych wykładów znalazłam swój życiowy cel. Jestem z niego dumna: pojadę do Afryki i po śmierci zostanę skamieliną. Oczywiście jeżeli stwierdzę: „Tak to jest chyba ten moment, niedługo umrę. Tyle już w życiu osiągnęłam.”

Wsiądę w samolot, polecę do Afryki i ukryję się na jakiejś pustyni czy coś…

… to idealne powietrze.

Kostki kosteczki. Skamieliny.

W sumie nie jest to całkiem zły pomysł.

Może nie koniecznie od razu umierać i zostawać skamieliną, ale jakiś mały światowy trip?

Skoro mowa o podróżach…

Dzisiaj w końcu skończyłam czytać książkę archeologa i filologa Jacka Meuszyńskiego pt. „Odkrywanie Mezopotamii” z 1977 roku. Bardzo kusząca wydała mi się podróż w tamtym kierunku. Sam autor, zachęca nas w ostatnim rozdziale do wyruszenia w podróż życia. Nawet dowiadujemy się jak dojechać!

Zmotoryzowani czy niezmotoryzowani? Oto jest pytanie.

Ok.

Może i od roku wydania owej książki dzieli nas już jakieś 40 lat, ale jak by tak wyjątkowo zamiast uciekać przed problemami w Bieszczady uciec do Mezopotamii?

Ewentualnie do Afryki, ale to dopiero przed sesją – wtedy pustynia może się przydać.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Gaudeamus igitur.

Słowem wstępu:

Gaudeamus igitur (łac. Radujmy się więc) to studencka pieśń hymniczna śpiewana podczas uroczystości akademickich (takich jak na przykład inauguracja roku akademickiego), a pierwotnie podczas nieoficjalnych spotkań studenckich. Pieśń powstała najprawdopodobniej w XIII / XIV wieku, w środowisku studenckim Heidelbergu lub Sorbony. Istnieje wiele wersji pieśni, jedna z nich (wersja w języku łacińskim) została spisana w 1781 roku przez Christiana Wilhelma Kindlebena. Melodia pochodzi z 1717 roku i oparta jest na pieśni Johanna Christiana Güntera Brüder, lasst uns lustig sein („Bracia, weselmy się”).

Gaudeamus igitur
iuvenes dum sumus,
gaudeamus igitur,
iuvenes dum sumus!
Post iucundam iuventutem,
post molestam senectutem
nos habebit humus,
nos habebit humus.

Vivat Academia,
vivant Professores,
vivat Academia,
vivant Professores,
vivat membrum quodlibet,
vivant membra quaelibet,
semper sint in flore,
semper sint in flore!

(…)

Gdy w piątek usłyszałam Gaudeamus igitur podczas inauguracji roku akademickiego dla studentów pierwszego roku Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, przypomniało mi się gdy śpiewałam to razem z chórem w liceum – piękne wspomnienia. Było to tak nie dawno, a wydaje się jak by minęły wieki. Liceum to jak na razie okres życia, który wspominam najlepiej. Zobaczę jak za kilka lat wspominała będę czas życia studenckiego.

Zasmuciło mnie to, że tak mało osób próbowało zaśpiewać to podczas inauguracji, praktycznie słyszałam tylko mruczenia pod nosem. Z pewnością miała na to wpływ wcześniejsza nie znajomość hymnu studenckiego, przecież mało kto mógł mieć z nią do czynienia przed rozpoczęciem nauki na Wyższej Uczelni.

***

Przypominam, że nadal trwa zbiórka na projekt filmowy N.O.I.R, bardzo zachęcam do wsparcia młodego artysty! Do końca zbiórki zostały dwadzieścia-dwa dni.