Pękło.

Po prostu proszę…

… zatrzymaj się chociaż na trochę.

Ostatnio mam wrażenie, że ledwo zamknę oczy już muszę wstawać. Takie to ciężkie ostatnio. W końcu sen jest taki dobry, a rzeczywistość taaaaaka „zła”.

Co to za jesienny leń się wkradł w tym tygodniu? Gdzie zniknęła energia , która nie opuszczała mnie od końcówki października, aż do teraz?

Chyba dziś nie wiem co mówię.

Tak mi smutno, włączył się tryb wspominania „tego co było i nie wróci więcej”.

Nie twierdzę, że teraz jest jakoś wyjątkowo źle.

Nie mówię, że kiedyś było jakoś „lepiej”.

Czasami brak osób, z którymi spędzało się jeszcze rok temu, o tej porze, każdą wolną chwilę… aż do pewnego momentu…

Teraz mimo prób utrzymania kontaktu…

Coś się posypało…

Tak bardzo brakuje…

I serce pęka.

Pora zatrzymać czas.

Chociaż na chwilę.

Strzał.

Czuję się wybita z wcześniej ustalonego przeze mnie rytmu. Biblioteczne komputery potrafią być złośliwe, a te „tutaj” wyjątkowo.

Powrót do Łodzi, chociaż wolałoby się zostać w domu. Wczoraj zamiast do pociągu wsiąść do wehikułu czasu, który cofnął by mnie do minionego weekendu.

Problem z internetem w akademiku doprowadził mnie do próby współpracy z bibliotecznymi komputerami, które w swojej złośliwości nie otwierały okana z „wordpress” (uroki nie aktualnych wersji przeglądarek).

Życie bez internetu jest bardzo przyjemne, chyba że utrudnia on załatwienie ważnych dla nas spraw. Gdy nie ma nic do załatwienia jest super.

Ostatecznie przyniosłam dzisiaj (dzień później) swój komputer do biblioteki i korzystam z internetu ogólnodostępnego.

Zaistniała sytuacja doprowadziła również do powiększenia wcześniej obmyślonego tekstu o kilkanaście linijek i pewnych modyfikacji.

I jak zacząć?

Za mną inspirujący weekend.

Spotkanie z ludźmi pracujących z tą samą grupą wiekową co ja.

Wymiana doświadczeń.Świadomość, że nie tylko ja borykam się z takimi, a nie innymi problemami. Wymiana myśli.

Ciekawa forma.

Jeszcze jeden weekend przed nami.

Drużynową zostałam w listopadzie 2014 r., w listopadzie zaczynam trzeci rok mojej „działalności” podczas której podejmowałam próby wprowadzenia wędrownictwa w moim środowisku tak, jak powinna praca z tą metodyką wyglądać. To był rzut na bardzo głęboką wodę. Wiedza była, środowisko trudne.

A wam dziękuję za przywrócenie sił.

Został oddany celny strzał w waszym wykonaniu.